Jesienna sałatka z zieleniny

Jesienna sałatka z zieleniny

Wiedząc, że cukier i skrobia włączają w naszym ciele mechanizm gromadzenia rezerw (czyli tycia) – najbardziej logicznym sposobem przestawienia metabolizmu na bieżące spalanie (czyli nie-tycie) jest zaprzestanie ich spożywania. W okresie, kiedy sama dążyłam do wyregulowania własnych parametrów metabolicznych (insulina na czczo, glukoza na czczo, hemoglobina glikowana) odkryłam różne potrawy, które okazały się nie tylko terapeutyczne (i odchudzające), ale i bardzo smaczne. Szczególnym sentymentem darzę dwa typy tych potraw: koktajle proteinowe i sałatki z zieleniny. Te ostatnie, zaliczane do grupy super-pokarmów, zasmakowały mi tak bardzo, że na stałe zagościły w moim śniadaniowym menu. Aż mi żal, że nadchodzi zima, bo nie jest ona porą do objadania się zielonymi liśćmi. Po pierwsze mają one chłodną naturę termiczną, po drugie: nie rosną w Naturze, a importowane pakowane sałaty nie przekonują mnie jako codzienne pożywienie. 

Póki co jednak na targu mogę kupić mnóstwo jesiennej zieleniny:

  • jarmuż, 
  • liście gorczycy,
  • szpinak,
  • roszponkę,
  • sałatę,
  • zieloną cebulkę, 
  • natkę pietruszki,
  • koperek. 

Warto spróbować, jak świetnie smakują:

  • posiekane,
  • wymieszane w szklanej misie,
  • przyprawione garścią kaparów,
  • polane sosem z przedniej greckiej oliwy i octu jabłkowego lub balsamicznego
  • wzbogacone „białkową wkładką” z podprażonych pestek dyni/słonecznika, sezamem, siemieniem lnianym.

Nie do wiary, ale misa takiej sałatki jest w stanie zaspokoić głód na 3 godziny, zasilając organizm całą kaskadą witamin, enzymów, antyoksydantów i innych substancji witalnych. Zjedzenie takiego posiłku powoduje wysoki komfort trawienny, nie wspominając o jasności umysłu i dobrym nastroju. Spróbujcie, póki trwa jesień :).

Uwaga: potrawą tą nie powinny objadać się zbyt często osoby niedoborowe: bardzo szczupłe, marznące.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Powrót na górę